- Kierowca prywatnej firmy transportowej z Kraśnika porzucił mojego psa we Francji - zaalarmowała naszą redakcję pani Ewa. Jak relacjonuje, jej pupil miał być przetransportowany z Piaseczna pod Warszawą do Anglii. Utknął jednak we francuskim Calais. Właściciel firmy, którą obwinia nasza Czytelniczka, twierdzi, że taki fakt nie miał miejsca.
Ewa Kucińska mieszka na Wyspach Brytyjskich. - Szukałam firmy, która przewiezie mojego psa z Piaseczna do Anglii. Rozmawiałam z panem, który powiedział, że zajmuje się tym. Wszystko było już ustalone. Kilka dni przed zabraniem psa, z numeru telefonu widniejącego na stronie firmy, otrzymałam SMS-a z potwierdzeniem, że pies będzie odebrany o wskazanej godzinie. Tak się stało - opowiada pani Ewa.
Brzozę (tak nazywa się pies) wyposażono w paszport, który jest konieczny podczas podróży z pupilem po krajach UE. Dzień później pani Ewa dostała wiadomość, że z przewiezieniem psa są problemy i że zostanie on we Francji.
Brzoza miała zostać porzucona w krzakach niedaleko Eurotunelu w Calais. Przyczyną miały być problemy z odczytaniem numeru jej czipa przy wjeździe do Eurotunelu pod kanałem La Manche. Właściciel firmy z Kraśnika, którą oskarża pani Ewa, twierdzi, że to pomyłka.
- Pierwszy raz o tym słyszę. Nie znam nikogo o takim nazwisku i moja firma w marcu nie miała żadnego takiego zlecenia. Wcześniej przewoziliśmy zwierzęta, ale nie w tym miesiącu - powiedział nam właściciel kraśnickiej firmy.
Na stronie przewoźnika można wyczytać, że pojazdy firmy kursują na terenie całej Polski, Niemiec, Holandii, Belgii, Francji oraz Anglii. Oferuje transport m.in. paczek, motocykli i innych ładunków. O zwierzętach nie ma ani słowa.
Choć historia ma swój szczęśliwy finał, bo Brzoza w czwartek została znaleziona we Francji, pani Ewa nie zamierza odpuścić: - Zależy mi, by właściciel firmy poczuł się odpowiedzialny za swoje czyny. Powiadomię odpowiednie służby. Mam dowody, które go obciążają.
kurierlubelski.pl