We wtorek do ministerstwa zdrowia wpłynął raport na temat elektronicznych papierosów, przygotowany przez pulmunologa prof. Bertranda Dautzenberga. Zalecono w nim, aby e-papierosy poddać takim samym ograniczeniom dotyczącym sprzedaży i reklamy, jak wyroby tytoniowe.
Milion Francuzów pali elektroniczne?
Po zakazie używania w miejscach publicznych tradycyjnych papierosów ich elektroniczny odpowiednik zaczął we Francji zyskiwać gwałtownie na popularności. Wiele barów, hoteli irestauracji sprzedaje obecnie klientom jednorazowe e-papierosy. Wolno ich także używać w miejscach pracy, chyba że pracodawca wprowadzi stosowny zakaz. Obecnie według szacunków branży tytoniowej z e-papierosów korzysta ok. pół miliona Francuzów. Prof. Dautzenberg ocenia jednak, że używa ich we Francji już nawet milion osób.
Niektórzy importerzy tych urządzeń podkreślają, że poprzez bary i hotele sprzedają obecnie nawet 20 proc. swojego asortymentu. A sprzedaż w ostatnim czasie rosła co miesiąc o 20-25 proc.
- Jeśli zakaz wejdzie w życie, będę musiał zamknąć mój biznes, albo przenieść się do innego kraju - ocenia Darren Moon, angielski właściciel sklepu z e-papierosami vapshop.fr w rozmowie z portalem "The Local".
Chiński wynalazek
Palenie e-papierosa, wynalezionego w Chinach w 2003 roku, polega na inhalowaniu się płynem zawierającym nikotynę. Jak zapewniają twórcy, w odróżnieniu od dymu papierosowego nie zawiera on składników rakotwórczych. W raporcie zauważono jednak, że zły wpływ na zdrowie mogą mieć niektóre substancje zawarte w płynie, m.in. glikol propylenowy i aldehyd mrówkowy.
Francuska rządowa agencja do spraw zdrowia AFSSAPS odradzała w 2011 roku używania tych urządzeń, ponieważ zażywanie nawet niewielkich ilości nikotyny może prowadzić do "poważnych skutków ubocznych". W niektórych krajach, m.in. w Argentynie, Kolumbii i Turcji, sprzedaż e-papierosów została zakazana.
Prof. Dautzenberg zauważa, że naukowa wiedza o wpływie e-papierosów na drogi oddechowe jest niewystarczająca i należy przeprowadzić w tej kwestii więcej badań.
Pali coraz więcej uczniów
Bertrand Dautzenberg podkreśla w wywiadach, że przedstawiane jako nieszkodliwe e-papierosy mogą zachęcać dzieci do palenia. W ocenie profesora znacznie obniżają one ryzyko zachorowania jedynie w przypadku osób, które regularnie palą tradycyjne papierosy.
W Wielkiej Brytanii zaobserwowano dużą popularność e-papierosów wśród uczniów szkół średnich. Wiele szkół wprowadziło zakaz korzystania z tych używek (formalnie w Wielkiej Brytanii nie ma dolnej granicy wiekowej, poniżej której ich zakup jest nielegalny - informuje "Daily Telegraph"). Cytowani przez brytyjski dziennik uczniowie podkreślają, że elektroniczne papierosy są "łagodniejszą" wersją papierosa, którą w dodatku trudno wykryć, ponieważ para wodna nie pozostawia trwałego zapachu w pomieszczeniu.
wyborcza.pl