Polak zginął w piątek podczas skoku wingsuit we francuskich Alpach - poinformowała lokalna żandarmeria. Do tragedii doszło dzień po śmierci słynnego kaskadera, Marka Suttona, który również zginął w trakcie wykonywania akrobacji wing-diving we Francji.
Jak informują lokalne władze, 35-latek skoczył ze szczytu Sans Bet (2,240 m n.p.m) w Górnej Sabaudii w regionie Rodan-Alpy. Według ich informacji mężczyzna uderzył w grań co najmniej trzy razy i mimo że jego spadochron się otworzył, został znaleziony martwy.
Kolejna ofiara wingsuit
We czwartek świat obiegła informacja o śmierci innego powietrznego nurka. W czasie akrobacji wing-diving we Francji zginął kaskader Mark Sutton. On i 19 innych skoczków nagrywali film o swoim locie nad Alpami. 42-letni sportowiec rozbił się na grani w okolicach Martigny.
42-letni kaskader zasłynął podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wówczas wcielił się w rolę agenta Jamesa Bonda i wyskoczył na spadochronie z helikoptera, po czym bezpiecznie wylądował na płycie Stadionu Olimpijskiego.
Szybowanie z kombinezonem
Wingsuit to sport, w którym nurkowie ubrani w specjalny kombinezon wyskakują z samolotu lub rzucają się z górskich szczytów, by przez chwilę swobodnie opadać. Lot kończy się otwarciem spadochronu i bezpiecznym lądowaniem. Sport powstał, kiedy w latach 90 wynaleziono wspomniany kombinezon.
Dyscyplina należy do jednej z najbardziej niebezpiecznych na świecie. Rocznie podczas jej uprawiania ginie ok. 20 osób.
tvn24.pl