W maju matka i ojczym zatłukli pięcioletnią Fionę, jej ciało zakopali w pobliskim lesie. A policji powiedzieli, że dziecko porwano. Kobieta właśnie przyznała się do winy.
Tragedia zaczyna się 12 maja. Niemal wszystkie francuskie media informują o zaginięciu dziewczynki. Nad Sekwaną mobilizacja – podobna do tej, jak miała miejsce w Polsce po rzekomym uprowadzeniu małej Madzi. Zdjęcie pięcioletniej blondyneczki o zielonych oczach pojawiało się na pierwszych stronach wszystkich gazet. Na mediach społecznościowych mnożą się grupy wsparcia dla dziewczynki jej opiekunów: „tous à la recherche de Fiona„ ( fr. wszyscy szukamy Fiony), „À la recherche de Fiona Alerte Enlevement” (fr. poszukiwanie Fiony – uwaga porwanie).
Lokalna policja znalezienie dziecka traktuje priorytetowo – od maja do końca września przesłuchuje w sprawie 15 tys. osób. Powstała nawet specjalna infolinia, dla osób mających jakiekolwiek informacje.
Jednak zdaniem Cécile Bourgeon - mamy Fiony to mało. Dwudziestopięciolatka w telewizji rzewnie płacze i błaga o pomoc w poszukiwaniach. Twierdzi, że dziewczyna zniknęła w parku, gdy jej zdarzyło się na chwilę przysnąć. Potem brnie dalej. O porwanie dziewczynki publicznie oskarża biologicznego ojca Fiony. - Chciał się zemścić - twierdzi. Po tych słowach mężczyznę oskarżono więc o porwanie i przetrzymywanie. Gdzie tylko może podkreśla jak bardzo jest samotna, jak bardzo zawiedziona pracą policji, która jej zdaniem „nie daje z siebie wszystkiego”.
W środę 26 września okazało się, że wszystko, o czym mówiła, było kłamstwem. Po czterech miesiącach kłamstw przyciśnięci przez śledczych opiekunowie dziecka przyznali się do zabicia małej. Z ich zeznań wynika, że dziewczynka nie zniknęła w parku, nie porwał jej ojciec. Fiona została śmiertelnie pobita przez ojczyma – obecnego partnera matki podczas alkoholowej libacji. Jej upchnięte w plastikowej torbie zwłoki opiekunowie zakopali w lesie. Wszystko na oczach dwuletniej siostry zamordowanego dziecka.
Fala nienawiści
W ciągu 48 godzin spędzonych za kratkami ogólnospołeczna sympatia, jaką darzeni byli rodzice dziewczynki, zamieniła się w skrajną nienawiść. Wiadomość, że Fiona została brutalnie zamordowana wstrząsnęło opinią publiczną. "Na śmierć! Na śmierć!” – takie krzyki rozbrzmiewały w piątek przed sądem w Clermont-Ferrand, kiedy z policyjnego radiowozu wysiadali matka małej Fiony i jej partner. - Rodzice, do tej pory cierpiące ofiary zagięcia córeczki, stali się wrogiem publicznym – podkreśla Pierre Sennes, prokurator zajmujący się sprawą na konferencji prasowej.
Nadal ktoś mataczy
Jednak wszystkie wątki dotąd nie zostały wyjaśnione. Zeznania kobiety bardzo różnią się jednak od historii opowiedzianej przez mężczyznę. Ona mówi o zabójstwie, on o wypadku. Cécile Bourgeon, twierdzi, że jej partner śmiertelnie bił dziewczynkę, aż przestała oddychać. Przyznała też, że nie może poradzić sobie z wyrzutami sumienia i bezsilnością. Twierdzi, że czuje się zagubiona i wstrząśnięta oraz, że to koszmar, z którego nigdy się nie wybudzi.
Mężczyzna, który do tej pory twierdził, że jest niewinny, uległ presji - opowiedział o śmierci pięciolatki i o scenariuszu stworzonym przez parę. Według niego Fiona udusiła się swoimi wymiocinami. - Znaleźliśmy ją rano i spanikowaliśmy – przyznaje. Według ich otoczenia, mężczyzna był bardzo brutalnym narkomanem, uzależnionym od heroiny. Takie zakrapiane wieczorki na oczach dzieci były normalką.
Według adwokata oskarżonych „para zamknęła się w błędnym kole kłamstw”. Byli tak przekonywujący w rozpaczy, że sami uwierzyli w wymyśloną wersję wydarzeń.
Berkane Maklouf został oskarżony o zabójstwo z premedytacją i ukrycie zwłok. Grozi mu 30 lat więzienia. Dziś rano mężczyzna zgodził się na współpracę z policją i pomoc w odnalezieniu ciała. Matce Fiony zarzuca się: nieudzielenie pomocy, ukrycie zwłok, fałszywe zeznania.
Zastraszona
Matka Fiony pochodziła z rozbitej rodziny. Opisywana jest, jako «kobieta bardzo inteligentna, ale słaba psychicznie». W momencie zabójstwa była na bezrobociu, wcześniej pracowała, jako kelnerka w restauracji. Sąsiedzi pary twierdzą, że była zastraszona przez partnera – narkomana ciągle poszukującego heroiny. Ich zdaniem mężczyzna wykazywał tendencje do paranoi i stale bał się, że ktoś go zabije. „Nie spał w nocy, obserwował, czy nikt się na niego nie czai”. Zdaniem najbliższych przyjaciół Cécile, para odcięła się od świata, a kobieta była chorobliwie przywiązana do partnera i od niego zależna. Nikt jednak nie potrafi wytłumaczyć, co kierowało matką, która pochowała brutalnie zabitą pięcioletnią córkę i potrafiła tak długo ukryć to u boku zabójcy.
swiat.newsweek.com