Bizon zasiał postrach w paryskim Disneylandzie. Uciekające zwierzę tratowało wszystko, co znalazło się na swojej drodze. Dyrekcja sławnego parku atrakcji apelowała do turystów, by nie wychodzili z hoteli.
Uciekinier był jednym z ośmiu bizonów, które brały udział w spektaklu "Wild West Show" o Dzikim Zachodzie. Zwierzę uciekło, kiedy próbowano je umieścić w ciężarówce. Zaczął galopować w części paryskiego Disneylandu, która - według dyrekcji - jest zamknięta dla publiczności. Według źródeł policyjnych tratował wszystkie przeszkody, które znalazły się na jego drodze - w tym ogrodzenia i bariery. Następnie przebrnął przez sztuczny staw i znalazł się przed hotelami i butikami dla turystów. Dyrekcja parku atrakcji wezwała ludzi, by nie wychodzili z hotelowych pokoi i sklepów.
Rozjuszone zwierzę zostało w końcu schwytane przez personel parku i żandarmerię przed Hotelem New York. W czasie akcji łapania bizona cześć Disneylandu została zamknięta z powodów bezpieczeństwa.
Nadsekwańskie media podkreślają, że bizony mogą być bardzo niebezpieczne. Dorosłe osobniki ważą średnio tonę - mają jednocześnie dużą siłę i słaby wzrok, przez co mogą tratować ludzi i duże przeszkody. Rzecznik Disneylandu bagatelizuje zdarzenie - podkreśla, że nikt nie został ranny, a szkody materialne były jego zdaniem nieznaczne.