Francja stanowczo zaprzecza, by zapłaciła okup za czterech obywateli tego kraju, którzy od 2010 r. byli zakładnikami ekstremistów z Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu.
Po uwolnionych wczoraj Francuzów przyleciał do Nigru francuski samolot rządowy, a na pokładzie witali ich minister spraw zagranicznych Laurent Fabius i szef resortu obrony Jean-Yves Le Drian. Na lotnisku w Paryżu witał ich prezydent Francois Hollande.
Nie jest jasne, w jakich okolicznościach udało się doprowadzić do uwolnienia mężczyzn. Prezydent Nigru poinformował, że zakładnicy przetrzymywani byli na północy Mali. Minister Fabius stanowczo zaprzeczył natomiast, by za Pierre'a Legranda, Daniela Larribe, Thierry'ego Dola i Marca Fereta zapłacono okup.
Mężczyzn uprowadzono we wrześniu 2010 r. w Arlit na północy Nigru, gdzie pracowali dla firmy branży energetyki jądrowej Areva oraz konsorcjum budowlanego Vinci. Do porwania przyznała się wówczas Al-Kaida Islamskiego Maghrebu.
Organizacja przetrzymuje jeszcze obywateli Szwecji, Holandii i RPA, ale los tych osób pozostaje nieznany.
Dwa lata temu dwaj Francuzi porwani w Nigrze zostali zabici przez porywaczy podczas próby ich odbicia. Za innych – jak twierdzą media, choć Paryż stanowczo zaprzecza – zapłacono 17 mln dol. okupu.
Wciąż siedmiu obywateli Francji przetrzymywanych jest jako zakładnicy. Trzech uprowadzono w regionie Sahelu, czterech w Syrii.
rp.pl