W ramach wycieczki edukacyjnej francuski nauczyciel ze szkoły w Lyonie wraz ze swoimi uczniami odwiedził dawny niemiecki obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Podczas zwiedzania na ziemi znalazł nożyczki oraz nabój i… zabrał je ze sobą w kieszeni kurtki. Zatrzymano go na lotnisku w Krakowie, gdzie przyznał się, że rzeczy pochodzą z Auchwitz. Nie postawiono mu jednak żadnych zarzutów.
W miniony czwartek doszło do dziwnego zdarzenia na lotnisku w Balicach. Nauczyciel historii z francuskiego miasta Lyon został zatrzymany przez służby celne, ponieważ próbował przenieść przez odprawę nożyczki i nabój. Nie byłoby w tym nic bardzo dziwnego, gdyby nie fakt, że znalazł je na terenie obozu koncentracyjnego. Tłumaczył, że zarówno jeden, jak i drugi przedmiot leżały sobie na ziemi.
Nauczyciela aresztowano, ale po zapoznaniu się z okolicznościami wydarzenia, postanowiono zwolnić go od wszelkiej odpowiedzialności. Polskie władze pozwoliły francuskiemu obywatelowi wrócić do kraju stwierdzając, że wynosząc przedmioty z obozu, nie miał on złych intencji. – Zgodnie z polskim prawem, obóz w Oświęcimiu jest obszarem chronionym, nielegalne jest więc wynoszenie z niego jakichkolwiek przedmiotów znalezionych na miejscu – powiedziała Urszula Podraza, rzecznik krakowskiego lotniska. – Jeśli jakikolwiek przedmiot pochodzący z Oświęcimia zostanie skradziony, złodziejowi grozi nawet do dziesięciu lat więzienia – dodała.
Rzeczniczka lotniska w Balicach stwierdziła także, że pierwszą rzeczą, jaką powinien był zrobić francuski nauczyciel, było dostarczenie przedmiotów przewodnikowi wycieczki, który z kolei powinien je oddać władzom obozu.
natemat.pl