Przez Francję przetacza się burza komentarzy i reakcji po zatrzymaniu byłego prezydenta piątej Republiki. Najprawdopodobniej najbliższą noc Nicolas Sarkozy spędzi w areszcie, mimo, że nie przedstawiono mu żadnych zarzutów.
Były prezydent Francji został we wtorek zatrzymany w celu przesłuchania. To bezprecedensowy przypadek w historii V Republiki Francuskiej w odniesieniu do byłego przywódcy państwa.
Nicolas Sarkozy stawił się w siedzibie służb antykorupcyjnych w Nanterre, w aglomeracji paryskiej.
Oficjalnie przyczyną zatrzymania Sarkozy’ego są względy proceduralne. Były prezydent ma być przesłuchiwany dłużej niż przez cztery godziny, a to - według francuskiego prawa - nakłada obowiązek zatrzymania danej osoby przez dobę z możliwością przedłużenia aresztu o kolejne dwadzieścia cztery godziny.
Powodem tymczasowego aresztu jest dochodzenie w sprawie nadużywania stanowiska oraz podsłuchów telefonicznych.
Śledczy chcą udowodnić, że Sarkozy dzięki swoim wpływom dotarł, za pośrednictwem sądu kasacyjnego, do informacji dotyczących spraw karnych, które są przeciwko niemu prowadzone.
Chodzi między innymi o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej w 2007 roku, gdzie część pieniędzy miała jakoby pochodzić od byłego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego, a część od właścicielki koncernu kosmetycznego L'oreal. W tym przypadku zatrzymano dwóch adwokatów sądu kasacyjnego, który mieliby w zamian za obiecane przez Sarkozy’ego awanse dostarczać mu informacji o toczących się przeciwko niemu dochodzeniach.
Prokuratorzy, w odrębnym dochodzeniu, chcą również stwierdzić, czy Sarkozy został bezprawnie poinformowany o objęciu go podsłuchami. O zastosowaniu podsłuchów wobec byłego prezydenta zdecydowano we wrześniu 2013 roku w ramach wspomnianego już śledztwa o nielegalne finansowanie. W sprawie ujawnienia informacji o podsłuchach w areszcie osadzono jego adwokata, który podejrzewając, iż rozmowy byłego prezydenta są kontrolowane, doradził mu, aby ten występował jako inna osoba, a uzurpowanie sobie czyjeś tożsamości jest we Francji karalne.
Dla socjalistów i całej francuskiej lewicy Sarkozy jest już skazany, mimo, że byłemu prezydentowi nie postawiono żadnego zarzutu. Dla republikańskiej prawicy cała sprawa jest prowokacją polityczną mającą skompromitować w oczach ewentualnego elektoratu zyskującego coraz większą popularność polityka, podczas gdy obecny prezydent socjalista Francois Hollande traci ją w lawinowym tempie, bijąc wszelkie rekordy.
polskieradio.pl