forum1ogloszenia1sklep1galeria1informator2

ogloszenia polonika1

Zapisz się na newsletter i otrzymuj najnowsze informacje
pojawiające się w naszym serwisie.
Data pl v0.1 - by KESS Data: piątek, 22 listopada 2024 r. Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

ryanair1Samolot ląduje, podjeżdżają schody. Stewardessa otwiera drzwi... Pierwsza wysiada młoda Polka. Nagle uszy pasażerów przeszywa krzyk. Wszędzie pełno krwi, nikt nie wie, co się dzieje. Pracownik obsługi mdleje na widok tego, co stało się kobiecie. Jej noga wisi na pasku skóry – ucięta przez schody. Tak, zdaniem świadka zdarzenia, wyglądał tragiczny finał lotu z Krakowa do Dublina.

Nic nie zapowiadało tragedii
27. czerwca, na lotnisku w Balicach pod Krakowem, wszystko przebiegało zgodnie z planem. Według opowieści świadka zdarzenia, procedura przygotowania do lotu wyglądała tak jak zawsze. Lekko poddenerwowany tłumek, głównie Polacy wracający do Dublina, a także odprowadzający oraz sporo Irlandczyków, którzy chętnie latają do stolicy Małopolski. Pasażerowie bez przeszkód weszli na pokład i zajęli miejsca – samolot był pełen. 30-letni Sebastian (świadek zdarzenia, który chce pozostać anonimowy - dane do wiadomości redakcji) zajął miejsce kilka rzędów od ogona maszyny.

- Musiałem wejść tylnymi drzwiami, ponieważ miałem zwichniętą nogę i poruszałem się o kulach, a z tyłu schody są szersze - relacjonuje. - Zajęliśmy miejsca, lot przebiegał normalnie.
Po niespełna 3 godzinach samolot szczęśliwie wylądował na lotnisku w Dublinie. Pasażerowie rozluźnili się, rozległy się spontaniczne oklaski. - Wiadomo jak to jest w samolotach, którymi latają Polacy – bicie brawa, a po chwili ruszają w bój  - po torby – mówi mężczyzna.

Zdaniem świadka zdarzenia, młoda kobieta podróżowała bez bagażu podręcznego. Zwrócił na nią uwagę, ponieważ, nie mając torby schowanej w luku, jako pierwsza ruszyła do wyjścia i ustawiła się w korytarzyku prowadzącym do drzwi. - Potem od znajomych pracujących na lotnisku dowiedziałem się, że w sali przylotów czekał na nią chłopak. Podobno dzwoniła do niego z samolotu, że będzie za 10 minut – mówi Sebastian.

Przeraźliwy krzyk i mnóstwo krwi
30-latek spokojnie siedział w fotelu. I tak musiał poczekać, aż wszyscy wysiądą, ponieważ jego kule były schowane na samym dnie schowka, nad głowami pasażerów. Z nudów wyglądał przez okno. - Widziałem, jak schody podjeżdżają kilka razy i próbują wycelować w drzwi, ale to chyba zawsze tak wygląda – zastanawia się.

Pierwsza - według relacji świadka - wysiadała Polka, młoda blondynka (niestety, nie udało się nam ustalić jej personaliów). Nagle rozległ się jej przeraźliwy krzyk. „My leg is broken! My leg is cut!” („Moja noga jest złamana. Moja noga jest ucięta") - usłyszał Sebastian.

- Nie wiem, dlaczego Polka krzyczała po angielsku, ale tak było. Pewnie nawet w szoku zdawała sobie sprawę, że inaczej nikt jej nie zrozumie i nie pomoże. Stewardessa, która widziała co się stało, zaczęła biec od drzwi i krzyczeć: „Everybody seat down!”.

Była zdenerwowana i przestraszona. Jak strzała przebiegła przez całą długość samolotu, do kabiny pilotów – opowiada Sebastian. - Po chwili pędziła już  z powrotem, podobno z drugim kapitanem – na pewno był to Francuz. Skąd to wiem? Bo kiedy dopadł do dziewczyny i zobaczył co jej się stało, zaczął krzyczeć po francusku. Potem okazało się, że wołał, żeby ktoś podał mu pasek. Widziałem przez okno, że położył ją na sobie, jego biała koszula była cała czerwona od krwi. Moim zdaniem, on jako jedyny zachował się przytomnie i  humanitarnie w tej sytuacji. Co zrobili pasażerowie? Zaczęli, jakby nigdy nic, znowu wstawać i sięgać po torby, szykować się do wyjścia. Właściwie nikt nie zwracał uwagi na to, co się stało.

Nie mogłem spać
Polak odczekał aż wszyscy pasażerowie opuszczą pokład. Byli oni wypuszczani tylko przednim wyjściem. Jak mówi świadek, obsługa nie poinformowała o tym, co się stało, nikt nie zapytał, czy na pokładzie jest lekarz. Sebastian twierdzi, że wychodził z samolotu mniej więcej po pół godzinie od zdarzenia. Na miejsce przez ten czas nie przyjechał jego zdaniem ambulans, radiowóz policyjny, czy wóz straży pożarnej.
- Schodziłem wolniutko po schodach. Spojrzałem w lewo, na tylne schody. Dziewczyna nadal leżała, podtrzymywana przez mężczyznę. Kiedy zszedłem na ziemię, zobaczyłem, że w okolicach luku bagażowego leży na ziemi mężczyzna, a nad nim stoi dwóch innych i dają znaki w kierunku budynku lotniska, jakby wzywali pomoc. Najprawdopodobniej ten człowiek zemdlał – opowiada Polak.

Świadek zgłosił się do redakcji "Polska Times", ponieważ, jak mówi, zdarzenia, jakiego był świadkiem, nie może zapomnieć. - Nie mogłem spać dwie noce po tym wypadku. Ciągle rozmyślałem o tym, co się stało. Zastanawiałem się, jak się ta kobieta czuje, czy udało się przyszyć jej nogę – mówi 30-latek.

Sebastianowi przypadkiem udało się ustalić, że ofiarę wypadku przewieziono do dublińskiego Beaumont Hospital, który znajduje się najbliżej lotniska. Postanowiliśmy sprawdzić, czy kobieta rzeczywiście leczy się w tym szpitalu. Od obsługi placówki dowiedzieliśmy się, że poszkodowana leżała na jednym z oddziałów, jednak tego samego dnia - 16 lipca, została wypisana do domu.
- Kobieta czuje się dobrze, może chodzić o kulach. Noga została zszyta – usłyszeliśmy od jednej z pielęgniarek. - Będzie tu jeszcze przychodzić na kontrole.

Zawinił mechanizm
Biuro prasowe linii lotniczych Ryanair potwierdziło, że podczas lotu nr FR1902, w czasie opuszczania samolotu tylnymi schodami, jeden z pasażerów doznał uszkodzenia nogi.
- Pasażerka została zabrana do szpitala, a Ryanair zawiadomił odpowiednie władze – powiedział "Polska Times" Stephen McNamara, rzecznik prasowy Ryanair. - Ta sprawa była badana przez AAIU (The Air Accident Investigation Unit - Wydział do Spraw Badań nad Wypadkami Powietrznymi działający przy Ministerstwie Transportu) -  i Ryanair zastosował się do zaleceń zamieszczonych we wstępnym raporcie  AAIU, aby mieć pewność, że ten rzadki incydent nie powtórzy się. Ryanair udziela pomocy i wsparcia pasażerce i jej rodzinie.

8 lipca AAIU rzeczywiście przedstawił wstępny raport opisujący przyczyny i przebieg wypadku, do którego doszło po wylądowaniu Boeninga 737-800. Okazuje się, że tylne schody zostały niewłaściwie zamocowane i kiedy pierwsze trzy osoby wysiadające z samolotu stanęły na nich –opadły gwałtownie w dół. Schody uwięziły stopę kobiety, powodując poważne okaleczenia.  

(KA), Polska Times

Więcej artykułów (pełna lista artykułów)

Najnowsze wiadomości

tvn24oktvpinfook

Oferty transportu

transportautokarowy  transportlotniczy

Polonika w sieci

facebooktwitter