W drodze ugody z władzami Paryża były prezydent Francji Jacques Chirac zapłaci z własnej kieszeni 550 000 euro w zamian za oddalenie zarzutów związanych z aferą z lat 90., gdy był merem stolicy.
Afera dotyczyła wypłacania pensji fikcyjnie zatrudnionym w merostwie 21 pracownikom.Protokół porozumienia, który został ujawniony przez tygodnik satyryczny "Le Canard enchaine" i potwierdzony przez merostwo Paryża, przewiduje, że miasto odzyska w sumie 2,2 mln euro, w tym 1,65 mln od rządzącej obecnie we Francji Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), a ponad pół miliona od byłego prezydenta i mera Paryża. Chirac założył UMP w 2002 roku, gdy był prezydentem kraju.
Jest ugoda, ale podpisu brak
W zamian merostwo wycofa się z założenia sprawy z powództwa cywilnego, co znacznie złagodzi zarzut oskarżenia wobec Chiraca w bardzo oczekiwanym procesie, który może rozpocząć się pod koniec bieżącego roku lub na początku roku przyszłego.
Jednak, jak zauważa agencja AFP, dokument nie został jeszcze podpisany; musi być też zatwierdzony przez radnych podczas najbliższego posiedzenia rady miasta 27-28 września lub w połowie października.
77-letni Chirac oskarżony jest o "sprzeniewierzenie środków publicznych" i "nadużycie zaufania". Afera, obejmująca okres od października 1992 do maja 1995, kiedy Chirac był merem Paryża, dotyczy wypłacania pensji fikcyjnie zatrudnionym w merostwie 21 pracownikom, w tym członkom rodzin kolegów partyjnych Chiraca. Według świadków, niektóre z tych osób nigdy nie pojawiły się w paryskim ratuszu. Sam były prezydent odpierał zarzuty, twierdząc, że wszystkie zatrudnione przez niego osoby wykonywały swoje obowiązki, nie ma więc mowy o malwersacji.
Sędziowie przez wiele lat bezskutecznie próbowali pociągnąć Chiraca do odpowiedzialności w związku z różnymi skandalami korupcyjnymi. Chronił go immunitet, który wygasł jednak w 2007 roku, kiedy po 12 latach Chirac przestał być prezydentem Francji.