Od początku roku 2011 na ulicach Francji zmarło 280 bezdomnych. Wstydliwy temat osób bez dachu nad głową w najbogatszej metropolii Europy poruszylo dramatyczne zdarzenie z bieżącego tygodnia, ktore miało miejsce w XIV dzielnicy, bogatego miasta Paryża.
38 letnia, bezdomna kobieta urodziła dziewczynkę w namiocie rozbitym na ulicy. Poród odebrał partner matki. Dziecko, która bezdomna kobieta wydała na świat zmarło zaraz po urodzeniu, przed przyjazdem służb ratunkowych. Ojciec zmarłego dziecka twierdzi, że od dłuższego czasu próbował znaleźć godziwe schronienia dla swojej partnerki i dla siebie w ośrodkach socjalnych, ale "wszystkie drzwi były dla nich zamknięte". Dlatego oboje zdecydowali się rozbić namiot na ulicy.
Wiadomość o dramacie rozprzestrzeniła sie na cały świat i rozbudziła żywą dyskusję o polityce państwa francuskiego wobec najuboższych.
Uliczna tragedia sprowokowała lawinę reakcji. Organizacja "Zmarli na Ulicy" obwiniła za nią władze państwa i miasta. Zdaniem stowarzyszenia, tak jedne, jak i drugie oszczędzają na środkach na pomoc bezdomnym. Obroncy bezdomnych przypominają że miasto Paryż odwiedza rocznie ponad 30 milionów turystów dzięki którym stolica Francji zarabia setki milionów euro. Roczne obroty samej wieży Eiffla wynosza ponad 80 milionów euro. Czy najbogatsza metropolia Europy ma prawo zapominać o najbiedniejszych?
Mer Paryża Bertrand Delanoe broni się oskarżając rządzącą centroprawicę. - To nie do zniesienia! Miasto pomaga tysiącom rodzin, ale problemem jest to, że państwo pozostawia samorządy samym sobie - powiedział Delanoe, dodając, że rząd obciął w tym roku swoje finansowe wsparcie dla Samu Social.