W nocy z soboty na niedzielę został zastrzelony Polak mieszkający w Paryżu. Do zbrodni doszło w Pantin, na okrytych złą sławą północno-wschodnich przedmieściach stolicy Francji. Według ustaleń francuskiej policji zabójca, młody imigrant z Afryki, był powiązany z gangiem narkotykowym.
Francuska policja zaznacza, że zabity Polak nie miał nic wspólnego z przestępczością. Do Pantin przyjechał na spotkanie ze znajomymi. Ok. godz. 2:30 w niedzielę nad ranem, na jednej z ulic, grupa trojga Polaków została napadnięta przez dwóch pijanych Afrykanczyków, którzy zaczęli grozić im bronią. Aby zastraszyć napastnicy oddali kilka strzałów w powietrze. Żądali pieniędzy oraz kart kredytowych. Po odmowie, kiedy Polacy rzucili się do ucieczki, każdy w inna stronę, Afrykańczycy otworzyli ogień z broni automatycznej Kałasznikow, którą policja odnalazła w pobliskim śmietniku. W wyniku strzelaniny dwóch Polaków zostało cieżko rannych, jeden z nich zmarł w szpitalu. Napastników zatrzymano prawie natychmiast po zajściu.
Zastrzelony mężczyzna, Janusz C. pochodzi z Ulanowa, miejscowości w województwie podkarpackim położonej 20 km od Stalowej Woli. Jego przyjaciele są wstrzaśnięci i zbulwersowani komentarzami prokuratora, który wstępnie podał do mediów mylną informację o porachunkach mafii narkotykowej.
Wśród znajomych ofiary jest Pan K.
- Janusza trafiły dwie lub trzy kule (jest kilka wersji). Napastników zatrzymano szybko. Broń tez policja od razu znalazła. Janusz zmarł w szpitalu w niedziele. Był przytomny, czuł ze umiera... Gazety pisały o jakiś porachunkach, jest to nie możliwe, znałem go od 10 lat. Pochodził z Ulanowa koło Niska, był kawalerem. Ciało jest w kostnicy, będzie transportowane do kraju...