33-letni Christophe Champenois z miejscowości Germigny l'Eveque w departamencie Seine et Marne pod Paryżem został oskarżony o zabicie własnego synka. 3-latek zmarł po tym, jak ojciec wsadził go do pralki i nastawił kilkuminutowy program płukania.
Ojciec ponoć zrobić to, by ukarać malca. Dowiedział się bowiem od nauczycielki w przedszkolu, że Bastien zniszczył koledze rysunek i wrzucił go do toalety. Christophe Champenois wpadł w szał i wsadził dziecko do pralki, po czym nastawił płukanie.
Dziecko nie przeżyło. Z bębna wyciągnęła go matka, która pobiegła z chłopcem na rękach do sąsiadów. Powiedziała im, że synek spadł ze schodów. - Wzięłam go na ręce. Jeszcze chwilę żył, ale potem umarł. Charlene nie ruszała się. Nie rozumiała, że dziecko zmarło - mówiła sąsiadka.
Później sąsiadka zeznała, że Bastien był cały połamany, kończyny zwisały mu jak u szmacianej lalki.
O tym, że chłopiec nie zmarł w wyniku upadku ze schodów, tylko był zamknięty w pralce powiedziała sąsiadom jego starsza 5-letnia siostra. Przyznała też, że jej braciszek już wcześniej był zamykany w pralce lub szafie nawet na kilka godzin. Ojciec potrafił go też owiniętego w koc stawiać na parapecie. Tę informację przekazano policji, która aresztowała rodziców dzieci.
Ojcu postawiono zarzut morderstwa synka. Matka natomiast odpowie za nieudzielenie pomocy i brak reakcji na przemoc wobec dziecka.