Po tygodniach niekontrolowanego wzrostu, ceny benzyny mają obniżyć się o 6 centymów w ciągu 24 godzin. To efekt wczorajszych negocjacji ministra gospodarki Pierre`a Moscovici z przedstawicielami przemysłu naftowego. Jeśli wierzyć obietnicom ministra, obniżkę powinniśmy dostrzec już dziś po południu.
Ostatecznie obniżka jest większa niż zapowiadane 2-4 centymy na litrze,o których wcześniej mówił francuski premier, Jean-Marc Ayrault. „Negocjowałem i otrzymałem zapewnienie o obniżeniu cen” - mówił Moscovici po wyjściu z sali obrad. Nie jest to jednak obniżka regulowana prawami rynku lecz sztucznie wprowadzona, tak więc ktoś będzie musiał za nią zapłacić. Rząd obiecał pokryć połowę kosztów, resztę mają dopłacić przedstawiciele przemysłu.
Jednak wartość obniżki (która wedle zapowiedzi rządu powinna utrzymywać się przez trzy miesiące) zmienia się w zależności od tego, gdzie tankujemy. Nie wszędzie jest to obiecane 6 centymów. Rząd zgodził się o obniżenie podatku na benzynę o 3 centymy, resztę kosztów powinni pokryć dystrybutorzy paliwa. Ci ostatni jednak, nie mogą sprzedawać paliwa poniżej kosztów. W rezultacie, dystrybutorzy którzy już nakładają na paliwo znikomą marżę, mogą nie być w stanie obniżyć jej bardziej. Na ich stacjach, benzyna stanieje jedynie o gwarantowane przez rząd 3 centymy.
Internauci sceptycznie podchodzą do obietnic rządu. Od rana na forach internetowych pojawiają się wpisy utrzymane w krytycznym tonie: „Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego na stacji koło mnie wczoraj wieczorem benzyna skoczyła o 8 centymów, żeby rano spaść o 6?!”, inny użytkownik pisze: „Przedwczoraj olej napędowy był po 1,45 euro, wczoraj po 1,52, a dzisiaj rano po 1,53, gdzie jest obniżka?!”.” A koło mnie spadek, o całe 0,055 euro na litrze!.”
Taką samą krytykę czytamy na Facebooku i Twitterze. Tylko nieliczni zobaczyli dzisiaj obiecaną obniżkę.
Fot.: Croquant / Wikimedia Commons / CC-BY-SA-3.0 & GFDL