Francuskie lewicowe związki zawodowe CGT i FO przeprowadziły demonstracje przeciwko porozumieniu głównych związków zawodowych z pracodawcami w sprawie reformy rynku pracy. Reforma ma uelastycznić rynek i ożywić gospodarkę kraju.
Kilka tysięcy ludzi przemaszerowało przez Tuluzę, Strasburg i Ruen niosąc plakaty, na których napisano, że porozumienie związków i pracodawców jest przestępcze. W Paryżu związkowcy zaczęli zbierać się na wiec wczesnym popołudniem. Zamierzali udać się pod kontrolowane przez socjalistów Zgromadzenie Narodowe, które ma ratyfikować ustawę o reformie rynku pracy.
Nowa reforma rynku pracy, uzgodniona po długich rozmowach z pracownikami, oznacza ułatwienie redukcji zatrudnienia i zmniejszenie sięgającego 10 procent bezrobocia. Nowe przepisy mają też utrudnić pracodawcom zatrudnianie pracowników na podstawie odnawianych kontrataków tymczasowych, zachęcając ich do oferowania umów długoterminowych.
Lewicowe związki zawodowe CGT (Powszechna Konfederacja Pracy) i FO (Siła Robotnicza), wspierane przez dwie mniejsze centrale, zaapelowały do udziału w protestach w 200 miastach w całej Francji.
- To jest niebezpieczne porozumienie - powiedział lider FO Jean-Claude Mailly w radiu France Inter w rzadkim wspólnym wywiadzie z przywódcą CGT Bernardem Thibaultem. Oba związki na co dzień są wobec siebie nastawione wrogo. Rzeczniczka CGT poinformowała, że związek sprzeciwia się całemu porozumieniu i uważa, że zagraża ono bezpieczeństwu zatrudnienia.
Francuskiemu rządowi zależało na kompromisie pracodawców ze związkami zawodowymi, gdyż sztywne przepisy dotyczące rynku pracy czyniły gospodarkę kraju mniej konkurencyjną i utrudniały walkę z bezrobociem. Prezydent Francois Hollande liczył też na to, że sukces negocjacji dowiedzie skuteczności metody powolnego wprowadzania reform, pozwalającej na uzyskanie społecznej zgody na zmiany.
money.pl