Najpopularniejsza francuska komedia od czasu "Nietykalnych". Film obejrzało we Francji 6 milionów widzów, a więc więcej niż "Hobbit: Pustkowie Smauga" czy "Kraina lodu".
Romain Faubert ma 40 lat i jest zdrowy jak ryba. Problem w tym, że nie chce w to uwierzyć. Gorzej: jest przekonany, że jego organizm jest kłębowiskiem bakterii, wirusów i wszelkiego rodzaju chorób. Byłby to jego prywatny kłopot, gdyby nie fakt, że swoją manią rujnuje życie jedynego przyjaciela - doktora Zvenki. Poczciwy medyk codziennie musi wybijać z głowy Romaina kolejne urojone schorzenia, a ich chora relacja wykracza daleko poza lekarski gabinet.
Romain potrafi nawiedzić swego lekarza bez uprzedzenia w trakcie zabiegu, podczas rodzinnej uroczystości czy w domu w środku nocy. Miarka przebiera się w końcu, gdy jak zwykle umierający Romain zaczyna deklarować bardzo żywe uczucia w stosunku do siostry doktora. Zvenka nie podziela poglądu, iż miłość jest lekarstwem na wszystko. Wprowadza więc w życie własny plan wyleczenia hipochondryka. Plan równie łatwy jak resocjalizacja Hannibala Lectera...
- Temat hipochondrii jest mi coraz bliższy. Osiągnąłem już wiek, w którym własne czyny i neurozy traktuje się inaczej niż kiedyś, muszę więc przyznać, że - podobnie jak wielu artystów i przedstawicieli branży rozrywkowej - naprawdę lękam się wszelkich chorób. Najmniejszy nawet symptom potrafi sprawić, że zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie wpadłem w poważne tarapaty i nie złapałem czegoś, czego nie da się wyleczyć. Mając 38 stopni gorączki, czuję się tak, jakbym znajdował się na łożu śmierci. Bardzo często dzwonię więc do mojego lekarza internisty. Ma na imię Roland i tak się składa, że pojawia się na chwilę na ekranie w "Przychodzi facet do lekarza". Po dwudziestu latach znajomości staliśmy się bliskimi przyjaciółmi. Muszę się przyznać, że znam na pamięć telefon do jego gabinetu i mam nawet zapisany jego domowy numer, chociaż on przeklina dzień, w którym mi go dał! - tłumaczy reżyser filmu.
Autor komedii "Przychodzi facet do lekarza" - Dany Boon - to niezwykle popularny francuski aktor filmowy i sceniczny oraz wybitny komik, który już od prawie dekady zajmuje się także pisaniem scenariuszy i reżyserią. Nakręcone przez niego "Jeszcze dalej niż Północ" stało się jedną z najpopularniejszych produkcji w historii francuskiego kina, przyciągając ponad dwadzieścia milionów rodzimych widzów. Kolejny projekt reżyserski Boona, "Nic do oclenia", został również świetnie oceniony zarówno przez widzów, jak i krytyków. "Przychodzi facet do lekarza" to jego czwarty pełnometrażowy film fabularny, we wszystkich wystąpił także w głównych rolach. Jako aktor ma na swoim koncie takie produkcje jak "Boże Narodzenie" Christiana Carion'a, "Bazyl. Człowiek z kulą w głowie" Jean-Pierre'a Jeunet'a czy "Wyszłam za mąż, zaraz wracam" Pascala Chaumeil'a.
interia.pl