Media we Francji zachwycają się występami reprezentacji tego kraju podczas piłkarskich mistrzostw świata. Twierdzą, że selekcjoner Didier Deschamps poprawił mocno nadwątloną reputację drużyny narodowej.
Grę Francuzów i zwycięstwo w piątkowym spotkaniu ze Szwajcarami 5-2 gazety określają przymiotnikami typu: atomowe, porażające, brylantowe, powalające.
Wszyscy zgodnie podkreślają, że dwa dotychczasowe występy, także z Hondurasem (3-0), wystarczyły, by odkupić winy sprzed czterech lat, kiedy skłócona, podzielona drużyna odpadła w fazie grupowej MŚ w RPA i "była pośmiewiskiem piłkarskiego świata".
Według sportowego dziennika "L'Equipe" rozbudzona euforia jest proporcjonalna do postawy zespołu, którą cechują: ambicja, zaangażowanie, ofiarność, odwaga i przyjemność z gry. "Do czego jeszcze jesteście zdolni?" - pyta piłkarzy gazeta.
Z kolei "Liberation" pisze, że reprezentacja zasłużyła na "stan łaski za dawne winy", a jej gra sprawia, że kibice zaczynają śnić o mistrzostwie. "Szwajcarski bank rozbity!" - głosi tytuł.
"Le Figaro" ocenił natomiast, że nad poczynaniami drużyny czuwa "silny i władczy trener Deschamps", a główną rolę w reżyserowanym przez niego dziele odgrywa Karim Benzema, który zdobył już trzy gole.
Natomiast gazeta "Le Perisien" zastanawia się, jak daleko "Trójkolorowi" mogą dotrzeć w mundialu, ale podkreśla, że dotychczasowe mecze pozwalają na "marzenia bez ograniczeń".
"Niebieska samba" - zatytułował relację z meczu z Helwetami dziennik "Le Monde", który zwraca uwagę, że w ostatnich 11 potyczkach francuska kadra strzeliła 39 goli, a w Brazylii pod względem skuteczności może się z nią równać wyłącznie Holandia.
Fazę grupową mistrzowie świata z 1998 roku zakończą w środę meczem z Ekwadorem na Maracanie w Rio de Janeiro. Do awansu do 1/8 finału wystarczy im remis.
interia.pl